Nie^D7 sądzę, bym nadawał się do^Gm grona świętych, bo to źle Za ^D7życia jeszcze cherubinem b^Gmyć Znó^D7w na klęczkach widzę ich, ^Gmmyślę, że w warunkach tych Prz^Ebyjemnie będzie ^Cm7przez czas jakiś ^A7żyć ^D7

Bóg ^Gmciężki żywot ma, gdy swe ^Ebobowiązki zna A ^D7zwłaszcza, gdy blagierem zwykłym ^Gmjest Taki ^F7obiekt uwiel^Bbbienia słucha ^F7modłów co ^Bbdnia Aż mi ^G7słabo ze wzru^Cmszenia, nawet ^G7to się lubić^Cm da Jak ^Abmogę im odmówić, skoro ^G7boskość chcą mi wmówić? Nie za^Abwiodę ich, bo ^G7stać mnie na ten ^Cmgest

^D7Gdy ich odrzucimy plan, ^Gmmogą chcieć zaszkodzić nam W of^D7ierze złożyć albo wypchać ^Gmnas A ^D7można na talerzu mieć^Gm El Dorado, starczy chcieć W ^Ebstronę ludu ^Cm7ukłon zrobić ^A7czas ^D7

Bóg ^Gmciężki żywot ma, lecz gdy przez ^Ebtłum się lubić da Zbiera ^D7modły, tak jak się to zdarzyło ^Gmnam Jest on ^F7wzorem ide^Bbałów, jest le^F7gendą, zbiorem ^Bbcnót Patrzy ^G7w dół i z piede^Cmstału widzi ^G7skarby u swych ^Cmstóp Skoro ^Abtak nas pragną traktować, głupio ^G7tego nie skosztować Więc ^Abwejdźmy w końcu ^G7już do nieba ^Cmbram

^AbNie^G7ba ^Cbram!